W Filharmonii Gorzowskiej 22 września odbędzie się Forum Inspiracji pod hasłem „O Niebo lepiej” połączone z koncertem znanego zespołu gospel TGD. Gościem specjalnym wydarzenia będzie Elona Prroj z Albanii, doktor psychologii, która straciła męża na skutek wendetty i… przebaczyła.

Podzieli się swoją poruszającą historią z gorzowianami na zaproszenie Bogdana Olechnowicza, gorzowskiego pastora wspólnoty „Górna Izba”, psychologa, kaznodziei, założyciela fundacji „Przebaczenie i Pojednanie”. Jest on również duszpasterzem zespołu TGD, który wystąpi po konferencji

Dariusz Barański: Skąd pomysł, aby  w sali Filharmonii Gorzowskiej zorganizować wielką konferencję na taki właśnie temat: przebaczanie i pojednanie?

Bogdan Olechnowicz: Impuls przyszedł po spotkaniu z Eloną Prroj z Albanii. Spotkaliśmy się w Brukseli, opowiedziała mi wtedy swoją osobistą historię, jak jej męża zamordowano w wyniku wendetty. Jakiś  wujek-rzezimieszek  kogoś zabił i zemsta spadła właśnie na jej rodzinę, na jej męża. On, pastor jednej ze wspólnot w północnej Albanii najpierw ukrywał się przez rok, potem chciał normalnie żyć. Któregoś dnia, kiedy wychodził z biura kościoła dopadł go 21-letni chłopak, który przez pięć lat był przygotowywany do tej zemsty. Mąż Elony ginie, a ona mówi o procesie przebaczenia, którego doświadczała. W Gorzowie sama z pewnością o tym opowie. Temat przebaczenia nie jest mi obcy, zajmowałem się nim, czytałem na ten temat, widziałem wagę przebaczenia. Ale kiedy słyszy się taką właśnie historię, to coś się dzieje z człowiekiem. Bo to nie jest jakiś drobny uraz, jakieś zranienie, przykre słowo, lecz poważna sytuacja, która naprawdę wymaga jakiejś reakcji. U nas takie sytuacje rzadko się zdarzają, pamiętamy, że podobne przeżycia miała Eleni. Człowiek słysząc o tym jest konfrontowany z tym, co w nim jest. I zastanawia się, na ile sam jest sam gotowy przebaczyć.

I wtedy pomyślał pastor, żeby ją zaprosić do Gorzowa  z tym jej przesłaniem?

Tak, choć w pierwszej chwili pomyślałem o naszej wspólnocie. Opowiedziałem im o tym, że może warto, by takiej historii posłuchać, bo my naprawdę się z tym przebaczeniem komuś zwlekamy przez miesiące i lata, zostaje w nas jakaś zadra, uraz. Zupełnie niepotrzebnie.

Jest pastor również psychologiem. A przebaczenie jest znane w psychologii

Tak. Podczas całych studiów psychologicznych nie pamiętam jednak, aby padło takie słowo, jak przebaczenie. Koncepcja jest jednak znana w psychoterapii, może być rożnie definiowana. W Stanach Zjednoczonych od połowy lat 80. prowadzone są badania i dziś nikt nie ma wątpliwości, że przebaczenie ma bezpośredni wpływ na nasz psychiczny i fizyczny dobrostan. A nieprzebaczenie pozostawia nas samych z najgorszymi emocjami, jak gorycz, gniew, nienawiść,…Oczywiście to ma wpływ na mnie, na relacje społeczne, które w naszej sytuacji są tragiczne. Nie chodzi nawet w tym momencie o ten wyraźny podział na dwie Polski. To jedna rzecz, ale płaszczyzn, na których możemy mówić o przebaczeniu i pojednaniu jest bardzo wiele: począwszy od rodzin, relacji w miejscach pracy, w szkołach, wśród młodzież z kończąc na relacjach społecznych czy międzynarodowych.

Przebaczenie i pojednanie to nie są tożsame pojęcia. Przebaczenie to moja decyzja, nie potrzebują drugiej osoby. Pojednanie to dłuższy proces. Potrzeba do niego dwóch stron. Zawsze jedno prowadzi do drugiego?

Bardzo często przebaczenie jest drogą, krokiem prowadzącym do pojednania.  Przebaczenie nie musi się kończyć pojednaniem. Może zakładać interakcję, ale nie musi. Wielu ludzi jednak tak to właśnie rozumie, że do przebaczenia, potrzebuję czyjejś prośby: przebacz mi. Nie. jeśli przebaczenie jest tym czego ja potrzebuję, a nie ta druga osoba. Oczywiście ona też, ale najprościej mówiąc: to ja potrzebuję przebaczyć..

Ta – jak ja to nazywam – „matematyka przebaczenia” jest dla ludzi kompletnie niezrozumiała. Wielu wydaje się, że gdy zostaje zraniony, to jest 0:1 dla krzywdzącego. A jeśli jeszcze miałby mu przebaczyć, to będzie 0:2. Tak naprawdę jednak jest odwrotnie. Jeśli po zranieniu jest 0:1, to gdy przebaczam jest 2:0 dla mnie. Ja w pewnym sensie wypuszczam, uwalniam tego człowieka ze swojego wnętrza. Ludzie noszący w sobie zadrę, nieprzebaczenie, trzymają krzywdziciela w swoich emocjach, są zjadani od środka przez negatywne rzeczy.  Natomiast pojednanie faktycznie jest czymś, co idzie głębiej, wymaga świadomego działania z obu stron.

Wiedząc o tej „matematyce”, łatwiej  jest się zdecydować na przebaczenie? Łatwiej namówić kogoś do przebaczenia?

– Nie znoszę niezgody, konfliktu, podziałów. Nie boję się sytuacji konfrontacyjnych, ale też nie wchodzę świadomie w konflikt, aby się poróżnić. Piękne, że ja mam z dzieciństwa takie historie, które teraz ponownie przerabiam. Pamiętam je, bo były dla mnie ważne i wskazywały mi gdzieś po cichu to, co jest największą pasją w moim życiu. Moja mama przypomina mi takie sytuacje, kiedy panowały jakieś ciche dni między rodzicami, a ja miałem 5-6 lat i nie dawałem za wygraną. Nie potrafiłem żyć w atmosferze milczenia, niezgody. Robiłem co tylko możliwe, ściągałem portrety, zdjęcia mamy i taty, odgrywałem pojednawcze dialogi  między nimi. Mama wspomina, ze to było rozbrajające, zawstydzające dla nich. Czasem kończyło się śmiechem, czasem płaczem, ale prowadziło do pojednania, do zgody.

Inna sytuacja. Mam 8 lub 9 lat, zbliżają się święta wielkanocne, a rodzina mojego dziadka i jego siostry były ze sobą absolutnie skłócone, przez sześć lat nie mieli ze sobą żadnego kontaktu, choć mieszkali niedaleko od siebie. Powiedziałem wtedy, że tak świąt nie można obchodzić. przekonywałem, żeby się pojednać, aż usłyszałem:  to idź, spróbuj. Poszedłem, przyprowadziłem tę drugą stronę i nastąpiło pojednanie.Choć pewnie wtedy tego tak nie nazywałem. A nastąpiło w oparciu o ten szczególny moment, ale też świadomość, że jak zaczniemy odgrzebywać te swoje zranienia, winy każdej ze stron, to nic z tego nie wyjdzie. Nie wracaliśmy do tego, co się wydarzyło, uważając, że ten moment, ta chwila jest faktycznie idealna do tego, aby się przeprosić i pojednać.

Świadoma zbiorowa amnezja?

– Nie, nie o to chodzi. Przenieśmy to na przykład na pojednanie między narodami, na przykład relacje polsko-ukraińskie. Jak to  pojednanie  może nastąpić? Opierając się o prawdę? O to, czyja krzywda?  Każdy ma swoją krzywdę i jest przekonany o swojej prawdzie. Tu chodzi o miliony istnień i trudno jest dociec, rozwiązać sytuacje konfliktowe. Pojednanie nie będzie się mogło dokonać  w oparciu o każdy jednostkowy przypadek, bo to nie będzie miało końca. To tak, jak z rodziną mojego dziadka. Gdyby każdy z  osobna znów zaczął wyliczać i rozpamiętywać swoje krzywdy, to skończyłoby się wielką kłótnią.

Ile razy mamy przebaczać?

– No właśnie…. Będę o tym mówił podczas spotkania w Filharmonii Gorzowskiej. Tytułu prelekcji brzmi „Przebaczać, aby żyć”. Nie przebaczyć, ale przebaczać. By żyć, by się rozwijać, by nie zgorzknieć, nie popaść w stany emocjonalne zabójcze dla psychiki.

Kiedy przebaczać?

– Kiedyś usłyszałem w radiu takie zdanie: „popełniliśmy ten błąd w historii, że zbyt szybko przebaczaliśmy”. Jeśli jednak rozumie się, na czym przebaczenie polega, że to jest próba rozprawienia się z własną traumą, to nie ma czegoś takiego jak za szybkie przebaczenie.

Pastor trochę idealizuje, a rzeczywistość jest inna

– Radykalnie mogę do tego podejść, bo takie właśnie, bezwarunkowe jest chrześcijańskie podejście. Jak daleko możemy pójść  w przebaczeniu i pojednaniu? Jeśli odwołamy się do opowieści o Krzyżu i Zmartwychwstaniu, to zobaczymy, że Pan Jezus bierze nie swoją winę na siebie po to, by nas pojednać z Ojcem. To najwyższa szkoła jazdy.

Powinniśmy brać winy na siebie?

– Jeśli ktoś czuje się zraniony przeze mnie, to ta rana odbiera zdolność obiektywnego widzenia. Są więc sytuacje, kiedy lepiej jest schować swoje argumenty. Miałem takie doświadczenie duszpasterskie, gdy czyjeś zarzuty mogłem uważać za niesprawiedliwe. Czy jednak miałem dyskutować z jego bólem? Z bólem się nie dyskutuje, ból się obejmuje. Jeśli będziemy mówić: nie masz prawa , nie masz racji, to nie było tak, nigdy tej osoby nie odzyskamy, nie doświadczy uzdrowienia. Musiałem zdecydować, czy ja chcę swoje racje wyłuszczać i ich bronić, czy chcę tę osobę uzdrowić. W takiej sytuacji pozostaje mi powiedzieć: tak, nie pamiętam.Jesli tak było, to przepraszam…

Człowiek poprzez przebaczenie odzyskuje spokój?

– Zdecydowanie tak. Jego emocje są wolne wtedy od tego, co negatywne. Trzeba się przekonać, że przebaczenie jest potrzebne mnie samemu. Ja jestem raniony, ale nie można zapominać, że to ja często ranię. To nigdy nie jest jednokierunkowa droga. Jedną z rzeczy , która motywuje do przebaczenia jest to, że ja tego przebaczenia też będę potrzebował, potrzebuję lub potrzebowałem. Człowiek nie zawsze zachowuje się spójnie, tylko w prawy sposób, bo są różne momenty w życiu.

O tym chcecie przypominać podczas Forum Inspiracji, poprzez fundację „Przebaczenie i Pojednanie”?

– Jestem przekonany, że w tym momencie tego potrzebujemy. Choć nie znaczy to, że nie potrzebowaliśmy wcześniej, bo relacje zranienia i potrzeba wybaczenia istnieją jak długo człowiek żyje na Ziemi. W kontekście tego co się w Polsce dzieje i jeszcze  może się wydarzyć, to przesłanie będzie bardzo, ale to bardzo potrzebne.

Chcę taką dyskusję rozpocząć tutaj, lokalnie, aby ludzie zaczęli się zastanawiać nad tym problemem, rozmawiać o nim, praktykować. Jest taka książka Desmonda Tutu, który był ojcem przemian w RPA po apartheidzie, gdzie Komisja Prawdy i Pojednania, która pozwoliła na pokojowe w miarę wyjście z lat potężnych zranień. „No Future without Forgiveness” –  nie ma przyszłości bez przebaczenia. Rzeczywiście, jeśli  w relacjach na najniższym poziomie, w rodzinie, wśród przyjaciół, w relacjach społecznych tego się nie przerobi, będzie to miało wpływ na wszystko, na każdy wymiar życia. Słyszałem, że poziom zaufania społecznego w Polsce jest porażająco niski. Nie ufamy sobie. A bez zaufania nie ma relacji. Bardzo mi zależy na zmianie relacji społecznych,  w tym jest ukryty potencjał, abyśmy się rozwijali jako kraj, odważniej szli w przyszłość.

Moja wspólnota w Gorzowie jest dla mnie takim polem doświadczalnym, gdzie przez lata dbaliśmy o to, by zachować czystość języka, nie plotkować, uczyliśmy się wzajemnego zaufania, aby rzeczy były oparte o miłość. Widzę ile jest radości w takim wspólnym byciu i nie ma powodu, aby tego nie przenieść na inne poziomy funkcjonowania społecznego. A w tej kwestii jest ugór w Polsce. Dobre relacje zaczynają się od przebaczenia. A przebaczanie to jest umiejętność jak każda inna. Możemy się jej nauczyć.

Bogdan Olechnowicz* – teolog i psycholog, od 2002 r. pastorem Chrześcijańskiej Wspólnoty „Górna Izba” (Kościół Boży w Chrystusie) w Gorzowie, prezes fundacji Przebaczenie i Pojednanie